Recenzja filmu

Skołowani (2023)
Jan Macierewicz
Michał Czernecki
Agnieszka Grochowska

Ja cię kręcę

W "Skołowanych" machina gatunkowa została dobrze naoliwiona – film Macierewicza proponuje widowni trochę slapsticku, trochę qui pro quo, trochę sophisticated comedy.
Ja cię kręcę
W ostatnim czasie rodzime kino próbuje nas zaskoczyć innego rodzaju komediami obyczajowo-romantycznymi. Takimi filmami, które zbudowane są na czymś więcej niż słynne "ona i on, morze i ląd, losów ciągła zmienność… ". Do tej grupy z pewnością zaliczyłabym "Na twoim miejscu", "Bejbis" i właśnie "Skołowanych". Co ciekawe, do każdego z tych tytułów jestem w stanie przypasować zagraniczny, wcześniej zrealizowany ekwiwalent-pierwowzór. "Na twoim miejscu" połączyłabym z filmem "Żona czy mąż" z Kasią Smutniak i Pierfrancesco Favino w rolach głównych, "Bejbis" oczywiście z "Dziećmi" ("Figli") według tekstu Mattii Torrego, a "Skołowani" odsyłają nas do francusko-belgijskiego hitu "Kręcisz mnie" ("Tout le monde debout") Francka Dubosca. Każda z wyżej wymienionych produkcji bazuje na wyrazistym, kontrastowym koncepcie wokół którego orbituje całość fabularnych wydarzeń (np. zamiana ciał, "małżeńska wpadka"). I – co dla jednych może być ulgą, a dla drugich bolesnym ciosem – obsada żadnej z tych produkcji nie korzysta z aktorskich usług Tomasza Karolaka.



"Skołowani" to opowieść o Maksie (Michał Czernecki), który już od pierwszych ujęć filmu – jasno i wyraźnie – sprzedawany jest nam jako seryjny uwodziciel, matacz i egoista. Taki wszędobylski cynik, co kwiaty na pogrzeb własnej matki kradnie z cudzego grobu. W wyniku pewnego nieporozumienia piękna Anna (Marianna Zydek) bierze naszego bohatera za osobę z niepełnosprawnością. Niezręczna sytuacja zamienia się w nowy – i jakże definiujący jego wrażliwość i męskość – rozdział w życiu protagonisty. Kłamstwa zaczynają zataczać coraz szersze kręgi i coraz trudniej będzie się mężczyźnie z nich wycofać. Szczególnie wtedy, gdy okazuje się, że podrywana przez niego Anna pragnie go zeswatać ze swoją starszą siostrą Julią (Agnieszka Grochowska), która – w odróżnieniu od Maksa – naprawdę porusza się na wózku. I to właśnie utalentowana, atrakcyjna dziewczyna jest najjaśniejszym punktem historii, którą próbuje nam opowiedzieć debiutujący Jan Macierewicz.

Agnieszka Grochowska kreuje na ekranie postać niezwykłą i pełnowymiarową. Postać uroczą i subtelną, chwilami niezręczną i bezpośrednią, zabawną i złośliwą, odważną i tchórzliwą. Postać, która skupia w sobie moc wiarygodności i różnych – jakże ludzkich – odcieni. Jednym z ważniejszych założeń "Skołowanych" jest oczywiście próba innego spojrzenia na fizyczną niepełnosprawność bohaterki, która żyje pełnią życia, na co dzień pięknie się uśmiecha i realizuje dzielnie woje cele. Portret Agnieszki Grochowskiej wyrasta poza tę opozycję "ciała i duszy"; nie ogranicza się tylko do schematycznego zestawienia cielesnych ograniczeń z pełną wydolnością emocjonalną (w odróżnieniu od Maksa), pełnej akceptacji dla sytuacji, w jakiej przyszło jej żyć. Filmowa Julia nosi w sobie ciężar i ból, które na zawsze z nią pozostaną. Ciężar popełnionych błędów, niespełnionych pragnień i marzeń. To nie jest tak, że kobieta o tym wszystkim zapomniała, tylko świadomie decyduje się, aby górę w jej życiu brała ta strona, w której jest siła, a nie żal / radość, a nie smutek.


Komedia romantyczna – jak każdy gatunek – rządzi się swoimi prawidłami, kliszami i skrótami. Parę protagonistów i ich popleczników początkowo różni absolutnie wszystko, aby następnie mogli stać się – akceptującą swoje wady i sprzeczności – jednością. W "Skołowanych" machina gatunkowa została dobrze naoliwiona – film Macierewicza proponuje widowni trochę slapsticku (pomyślcie o tych, wszystkich scenach, kiedy Maks wstaje ukradkiem z wózka, bo nie jest w stanie sobie z nim poradzić), trochę qui pro quo (na tym obszarze króluje rewelacyjna jak zawsze Gabriela Muskała w roli roztrzepanej, ale niezwykle rozsądnej sekretarki Maksa), trochę sophisticated comedy (najlepszym przykładem różne romantyczne kolacje i drinki naszej głównej pary). Pewne wątki scenariuszowe mogłyby zostać jednak lepiej rozwinięte, jak chociażby zawiła rodzinna przeszłość Maksa i jego brata Lucjana (Bartłomiej Kotschedoff) pozostaje mimo rozwiązania niejasna, stanowiąc dość płytkie alibi na – często niedojrzałe i niecne – zachowanie głównego bohatera.

Mam jednak nieodparte wrażenie, że twórcy filmu stracili w sumie niepowtarzalną okazję, aby polską wersję francuskiego hitu wpisać mocniej w rodzime realia. Realia często niegotowe jeszcze i nieprzystosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnością. Realia niekiedy pełne absurdów, które odzierają wręcz z godności osoby mierzące się z paraliżem, kalectwem, ułomnościami. Świat miejskich przestrzeni w filmie Macierewicza wydaje się wręcz zbyt gładki i abstrakcyjny, brakuje w nim tylko takich podów teleportacyjnych rodem ze "Star Treka". Szkoda, że ten świat ekranowy nie ma w sobie chociaż trochę autentyczności, którą niesie w sobie filmowa Julia. "Skołowani" nie musieliby być od razu filmem społecznie zaangażowanym i zabierać głos we współczesnej debacie o prawach osób z niepełnosprawnością w Polsce. Twórcy filmu mogli jednak bardziej wykorzystać mainstreamową szansę na uwrażliwienie odbiorców i odbiorczyń w temacie, który jest motorem (licznych żartów i wzruszeń) ich filmu.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones